|
Fantastyczne zdjecie Hakana Nergisa |
Wczoraj mialm prezentacje dotyczaca światopogląd wedlu Zygmunta Freuda i
jego wplywu na nasze relacje z pacjentami. Choc mam swoje zdanie i zastrzezenia
co do niektorych spostrzezen Feuda, nie da sie zaprzeczys, ze jego concept of “Weltanschaung”
byl strzalem w dziesiatke. Wczytujac sie w literature, mialam okazje przemyslec
swoj swiatopoglad i jak on odzwierciedla sie na moich relacjach z pacjentami.
Co tydzien spotykamy sie w malych grupach i przeprowadzamy wywad z pacjetem w
celu edukacyjnym. Jeden z nas stazystow prowadzi rozmowe a reszta slucha. Pacjent
oczywiscie zostaje uprzedzony i zapytany czy ma ochote na uczyestnictwo. Po 30-40
minutach pacjent jest proszony o krytyke, co zrobilam dobrze, co zle, ktore
pytania byly zbyt bolesne, ktore powinnam zadac, a nie zadalam ect Po wyjsciu
pacjeta moi koledzy i moi ordynatorzy przekazuja mi swoje zdanie i krytyke.
Glowny punkt, na co najbardziej zwracaja nam uwage to jak zbudowac wiez z
pacjetem, wyczuc “ten” moment, podchwycic, wzmocnic, ta malutka iskierke
nadzieji i rozdmuchac. I wtedy “go
mamy’. Wtedy jestesmy z pacjetem po jednej stronie, walczymy na jednym froncie,
przeciwko…cokolwieg przyprowadzilo go “w nasze progi”. Na poczatku bylo to
strasznie stresujace, ale z biegiem czasu przyzwyczailismy sie i duzo sie
uczymy przysluchujac sie, albo samemu prowadzac wywiad. Daje sie naprawde
spostrzec, ze kazdy ma swoj styl i powiela utarte szlaki, i nieraz trudno jest zboczyc.
Po przeczytaniu paru artykoluw Freuda i o Freudzie, duzo dalo mi to do
myslenia. To co Freud zdefiniowal jako “Weltanschaung”, a co w doslownym
tlumaczeniu oznacza “widzenie swiata” swiatopoglad, jest to kazdego z nas
osobista filozofia zycia, nasz wlasny system wartosci. Dochodzimy do niego
powoli, zaczynajac w momencie urodzenia, a kolejne doswiadczenia dodaja, zmieniaja
i ksztaltuja nas. Wplywaja na nasz światopogląd
rodzice, religja, kultura, czasy w ktorych zyjemy, kazda relacja
miedzyludzka pozostawia w nas slad. Ten zlepek doswiadczen to my. To nasze
wlasne male panstwo, nasz maly swiat. Bez wglebienia sie w swiat, w system
wartosci pacjeta, nie bede wstanie go zrozumiec. Nie bede wiedziec co dla niego
bardziej a co mniej waze. Co zrozumialam niedawo, ze bez zrozumienia siebie, i
zdystansowania sie do mojego system wartosci, nie bede mogla wlasciwie pomoc
mojemu pacjetowi. Moge niechcacy zbagatelizowac, umniejszyc jego troske, jesli jest to dla mnie rzecz
malo istotna, lub przeciwnie. Czego uczymy sie podczas naszych tygodniowych
spotkan, to to ze przedewszystkim kazdy z nas ma tendencje do szybkiego wyciagania
wnioskow. W moim przypadku, niezmiennie przejawia sie krytyka, ze za duzo “poddtrzymuje”,
za mocno uwypuklam dobre strony pacjenta, i nie zabieram go w glebie smutku, problemu,
choc nieraz podczas rozmowy nieswiadomie pacjent sygnalizuje mi, ze jest gotowy
na ekploracje “swoich ciemnosci”. Tak sobie to przemyslalam, ze to wlasnie
przez moj “swiatopoglad”, ze zawsze
staram sie zauwazac dobre strony, ze zawsze staram sie powiedziec cos milego, jakis
komplement (oczywiscie uzasadniony), jak ktos sobie zasluzyl, albo sie bardzo
staral, ze staram sie docenic kazdego czlowieka, bo mam to wewnetrzne
przekonanie, ze kazdy jest na swoj sposob wyjatowy. Zrozumialam, ze musze nauczyc
sie dystansu do tego, bo moge pominac cos waznego.Uczymy sie jak siadac, co
robic z rekami, no i oczywiscie co powiedziec I jak zaragowac. Rozne sa te nasze
rozmowy z pacjetami, niektore zatarly sie w pamieci a niektore zostana ze mna
do konca zycia. Bardzo sobie cenie te wlasnie zajecia, jak wiekszosc z nasz, nieswiadomie
nikt nigdy sie nie spoznia.
Duzo pracjue. Bardzo duzo. Jak sobie pomysle, ze moja
umowa o prace w Monachium przewidywala 37.5h tygodniowo (tak, 37 i POL godziny), to
musze sie uszczypnac. Moja umowa na chwile obecna reguluje, ze nie moge
pracowac wiecej niz 80godzin tygowniowo. Ale….uwielbiam to co robie. JAk to sie mowi “jesli kochasz to co robisz,
to nigdy nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim zyciu”. Moze nie tak do konica,
ale….cos w tym jest.
Dzis powiedzialm pacjetowi, ze niestety nie wypisze go na
weekend do domu, a on …stanal na glowie! No i wiedzialm, ze podjelam wlasciwa
decyzje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz