Dlugo nie pisalam. Strasznie dlugo, ale to
dluzsza historia, i nie na dzisiaj. Wczoraj w nocy wrocilismy z Teksasu.
Wczasniej niz planowalismy. Wakacje w tym roku, postanowilismy (w ostaniej
chwili zreaszta) spedzic w Houston. Moj prawdziwie kowbojski maz jest z Houston,
i chcielismy pobyc troche z Rodzina, przyjaciolmi, i skorzystac z kulturalnej
sceny Houston. Victor tesknil tez za swoim kuzynostwem, wiec decyzja zostal
powzieta, dodajac jeszcze, ze nasi dobrzy znajomi przeprowadzili sie do
|
Car culture |
Houston
pare miesiecy temu. Tak wiec napredce spakowalismy walizki i odlot. Houston jak
zwykle nas nie rozczarowalo. Jest to największe miasto stanu Teksas i
jednocześnie czwarte pod względem wielkości miasto w Stanach Zjednoczonych.
Powstało w 1836 roku na ziemiach znajdujących się nieopodal brzegów
Buffalo Bayou, a 1837 roku uzyskało oficjalnie prawa miejskie, a także swoją
obecną nazwę, zaczerpniętą od nazwiska ówczesnego prezydenta Republiki Teksasu,
generała Sama Houstona. Rozrastający się port oraz przemysł kolejowy, a także
odkrycie ropy naftowej w 1901 roku skutkowało ciągłymi wzrostami populacji
miasta. W połowie XX wieku w Houston wybudowano Texas Medical Center, największą
na świecie koncentrację obiektów związanych z ochroną zdrowia i instytutów
badawczych, oraz NASA - Johnson Space Center, gdzie znajduje się Centrum
Kontroli Misji Kosmicznych. Houston ustępuje jedynie Nowemu Jorkowi
|
Jedna z najpiekniejszych sal koncertowych jakie
do tej pory widzialam. Houston, TX
|
pod
względem liczby siedzib głównych korporacji z listy "Fortune 500", które znajdują
się w mieście. Minus tej kosmopoitycznej
metropolii to…odleglosci. W Houston wszedzie sie jedzie. Nawet po to
przyslowiowe “mleko”. Raz, ze odleglosci, a dwa, ze temperatury delikatnie ujac…nie
tego sie nie da delikatnie ujac, zar wali z nieba. Auta sa wszedzie, i autostrady,
gora, dolem, bokiem, wszedzie! Jak to T mowi “car culture”. Teksas przechodzil pomiedzy Meksykiem i Ameryka, i kultura meksykanska ma dosc duzy wplyw na ten stan. Przynajmniej tak ja to odbieram. Chociaz, pewnie to tak jak pomiedzy Polska Rosja. Dla nas diametralan roznice, a dla obcokrajowco “wsjo rawno”.T i ja jestesmy
fanami dobrego jedzenia, a co za tym idzie to i dobrych restauracji, a moj maz do tego ma “muzyczny odlot”, a tego w
Houston nie brak. Zawsze jak jedziemy do Teksasu to przynajmniej jedno z wyjsc to meksykanska restauracja. Tym razem wybralismy sie do "Hugo". Chef - Hugo Ortega zdobyl w tym Roku nagrode Jamesa Beard - "oskar amerykanskiej sceny kulinarnej"
. Kombinacja przyjaciele+dobre jedzenie+muzyka, nic dodac nic
ujac. Kolega T, ktory rowniez jest z wyksztalcenia pracownikiem naukowym, wrocil
do Houston po wielolenim pobycie w Bostonie. Jego zona udziela sie politycznie,
byla w komitecie doradczym gubernatora Massachusset, i od wielelu juz lat
pracuje dla akcji “Clean water” (Czysta Woda). Jest zapalona demokratka, jak
rowniez i my, co jest "czerwona plachta na byka” w do ckna republikanskim Teksasie.
Muzycznym high lightem pobytu byl dla nas koncert Lyla Lovetta w przepieknej Sali kncertowej w
samy centrum miasta czytli tzw. Downtown. Suft tej Sali byl jak gdyby gwiazdozbiorem Drogi Mlecznej, niby-gwiazdki migotaly
dyskretnie i zmienialy polozenie. Chlopaki zaliczyli
rowniez mecz bejzbolowy, ale ja wolalam sobie posiedzic w tym czasie z dobra ksiazka i
bilay winem.
W planie byl rowniez Galveston. No wlasnie…o tym moze jutro, bo wciaz mi rece drza.
|
Czas dla siebie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz