T odlecial dzis na konferencje do Santa Fe. Jestsmy sami z
Victorem. Wczoraj wieczorem T odbyl meska rozmowe z Victorciem i prosil go,
zeby pomagal mamie podczas jego nieobecnosci, bo teraz to on jest "mężczyzna w domu”. Victorcio wymaszerowal z pokoju zainspirowany i
stwierdzil: “Mamo, nie martw sie, bedzie dobrze”. Nie to zebym sie jakos
specjalnie martwila, ale…takie zapewnienie ze strony czterolatka jest bardzo
budujace. Dzis rano, moj maly mężczyzna, na wpół rozbudzony woła mnie i mowi: “Mamo,
czy moge byc spowrotem dzieckiem?”. No i musze sobie radzic sama. Slodziak
moj kochny.
Paczki jak nie ma, tak nie ma. Doszłam do wniosku,
ze celnicy
dobrali sie do ksiazkek i dopóki ich nie przeczytaja to paczki dalej nie
popchna. Albo bawia sie zabawka dla Victorka. W tajemnicy: wiem, ze Babcia i
Dziadza wyslali mu “Walki Talki”. Mija juz 16 dni od wyslania. Z drugiej strony wiem, ze jestem na granicznej
“czarnej liscie”. Za kabanosy :),
ktore to kiedys Mama usilowala przeslac. Oczywiscie mi o tych kabanosach nic nie bylo wiadomo, bo na pewno probowalaby
ja odwiesc od tego pomyslu. Wtedy ta paczka
tez tak szla i szla tygodniami. Doszla calkowicie rozerwana, opakwana w folie. Pomyslam
sobie wtedy, ze mili ci celnicy, ze poswiecili czas i zafoliowali.
Jakies tam kartki w srodku byly, ale sie nimi nie spacjalnie zainteresowalm.
Dopadlam ksiazki, gazety, slodycze, Victor zabawke…Dopiero po jakims czasie Mama
sie zapytala czy Victorcowi smakowaly kabanosy… i sie wydalo! Kabansy
przechwycono i zarekwirowano! Przekopalam kosz z makulatura, znalzlam te “kartki” z paczki i dopczytalam
sie, ze na lotnisku w Nowy Jorku "usunieto 0.480 dkg “miesa”. Myslam ze padne
ze smiechu. “Usunieto mieso” – no tak bron biologiczna! I to cale 0.480 dkg – a
wiec, ktos oszukal Mame w sklepie, bo nie sadze ze poszla in poprosila 0.480 miesiwa. Albo to tatus chapnal 0.020 dkg przy pakowaniu, albo "mieso" skurczylo sie w samolocie relacji Warszawa-Boston z przystankiem kontrolnym w NY. Albo celnik eksperymentalnie nadgryzl “mieso”, zeby sie upewnic ze to “mieso”.
W każdym razie
od tamtej pory przesylki z Polski sa regularnie kontrolowane i ida bardzo,
bardzo wolno. Pozostaje mi zachowc spokoj i czakac. “Abwarten, tea trinken” –
mowilo sie w Niemczech.
Świszcz prawde przepowiedzial. Wczoraj snieg padal caly
dzien. Dzis przerwa, na jutro zapowiedziano “katastrofa sniezna”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz