Chcialabym powiedziec, ze to byl moj ostatni
dyzur w tym roku, ale niestety moj ostatni bedzie prawdziwie ostatni bo w Sylwestra. Niemniej
jednak juz sie Swiatecznie nastrajamy. W tym roku niestety bez moich Rodzicow. Coz, nie moge
narzekac, bo ostatnie dwie Wigilije spedzilismy (prawie) razem. Z moimi jak i z T
rodzicami. W tym roku moja Siostra
przylatuje z Londka (jak po naszemu nazywamy Londyn) do domu, a do nas przylatuje tesciowie z
Teksasu. Wciaz sie zmagam z menu, ale to jest raczej przyjemny problem. Jutro lukrowanie i dekorowanie ciasteczek. A jak zdaze to upieke jeszcze Linzer. Chcialabym tez
siasc razem z Victorkiem i zrobic pare recznych dekoracji swiatecznych. A szczegolnie taka duuuuzzzzaaa gwiazde.
W zeszlym tygodniu
poszlismy na inscenizacje “Nocy w Betlejem”. Kolezanak z pracy nam to
zapropnowala i poszlismy, szczerz mowiac nie wiedzac co nas czeka. Juz przed
Kosciolem palilo sie ognisko, a przy nim stali (przemarznieci) Trzej Krolowie. Przy wejsciu dostalismy,
kazdy z nas sakiewke z monetami. Zaintrygowani poszlismy dalej. W ogromnej sali z po czesci “stajennym zapachem” byly postawione imitacje malych straganow, zagrod i domkow….po prostu
miasteczko Betlejem. Samo słowo
„Betlehem” znaczy po hebrajsku „dom chleba”, jest połączeniem dwoch słów
hebrajskich: bet, oznaczającego dom, oraz lehem – chleb. Wiec jak na dom chleba
przystalo centralne miejsce zajmowala piekarnia gdzie moglismy usiasc i wysluchac jak w dawnych czasach wygladala
wieczerza. Jak rowniez poczestowac sie kawalkiem chleba i oliwkami, ktore
sporzylismy po wspolnie odmowionej modlitwie po hebrajsku. Byla zagroda z prawdziwymi
zwierzetami i zaklad stolarski gdzie moj Victorek z radoscia wbilal gwozdzie w
lawki na ktorych potem moglismy usisc w “pobliskiej piekarni”. Byl stragan z welna gdziem mozna bylo sprobowac
tkac, stoisko z koralikami gdzie dzieci robily bransoletki, stragan gdzie robiono deser baklawa i stragan z owocami. Wykonawcy tego
pomyslu jak i wiele dzieci bylo
przebranych w stroje tamtejszych czasow. Dzieci na podlodze bawily sie prostymi
drewnianymi zabawkami urzywajac suszone nasiona jako pionki do gry. Moje uwage
przyciagnal stragan z przyprawami, gdzie mozna bylo w drewnianym moździerzu zmielic
nasiona tworzac wspaniale kombinacje smakowo-zapachowe. Ale milalam ucieche! Placac moneta (otrzymana przy wejsciu) przyprawa byla pakowana w plocienna szmaktke i przewiazywana sznureczkiem. Byla tez oczywiscie szopka w glownym miejscu, z “prawdziwym
Dzieciatkem”, jak rowniez po sali chodzili zolnierze Cezara Augusta. Wokol rozbrzmiewala
muzyka, przerywana spiewm zebranych. Wszyscy poddzali sie nastrojowi,
rozbrzmiewaly pozdrowienia Szalom
alejchem (hebr. שָׁלוֹם עֲלֵיכֶם) co oznacza „pokój wam”, a na co odpowiada
się najczęściej alejchem szalom (hebr. עֲלֵיכֶם שָׁלוֹם) – „i wam pokój”. Powiedziano
nam ze “Noc w Betlejem” jest organizowana juz od 10 lat i staje sie coraz
bardziej popularna. Nawet nie zdazylismy wyjsc jak Victor zapowiedzial sie juz ze
tu wroci w przyszlym roku.
Do wszystkich Was moi drodzy i do Aleppo - szalom alejchem.
Kombinacja ktora mnie zachwycila to mieszanka: szalwia, kolendra, gozdzik, cynamon i kardamon. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz