Niemniej jednak, co do kwestji "penisa" jest ostatnimi czasy bardzo obecna w naszym zyciu codzienny. Musze przyznac, ze wychowna w "babskiej" rodzinie ucze sie wielu nowych rzecz. Zyczylabym sobie powiedziec, ze jestem na krok, albo chociaz na pol kroku do przodu z ta wiedza w porownaniu do mojego dziecka, ale niestety nie zawsze tak jest. Nie moge tez powiedziec, za sytacje wymyka sie spod kontroli, albo ze mamy wielki "problem penisa", ale tez nie moge zostawic tematu samemu sobie, bo wyraznie jestem pytana, tudziez zmuszana do polemiki. Swiadectwa z paskiem, studia, znajomosci tego czy tam tego nic a nic nie ulatwiaja mi sytacji typu: "mami, zobacz jak moj penis wystaje", "powiedzialem pani w przedszkolu ze mam duzego penisa" (usilujac zachowac obojetnosc zapytala, a co ona na to-ponoc sie smiala, OK.....hm....to tez wyjscie) ect. Ksiazki i pediatra sugeruja rozawiaj, nazywaj rzeczy po imieniu, tylko trudno rozmawiac o czym sie nie wie. No bo czy jak penis gilgota moje dziecko jest to normalne? Umowilam sie z innymi mamami. Jest nas cztery, majace chlopczykow w tym samym wieku. Jesne! Dlatego sie znamy! Dzieki Victor! To rowniez moje podworkowe znajomosci. Wychodzimy. Makijaz, kozaczki, luzik-ominie mnie (zawsze wieki trwajaca) kapiel, czytanie ksiazeczek o super heros, usypianie. Fantastyczny klub, super drinki. Mieszanka estrogenu i martini ulatwia glebsze temat. Pojawia sie temat penisa, jak widac wszechobecny. Ulga...moje dziecko jest normalne. Kazda z nas ma ten sam problem. A problem dzielony jest zawsze mniejszy. Ktoras z nas sie pyta: "no ale jak ci maly mowi, ze mu stoi, no to co ty na to?", ktoras odpowiada: "to mu mowie: poczekaj, za chwile bedzie ci znowu wisial." Swieta prawda! Jak madrosc zyciowa! Ze tez na to nie wpadlam.
Uroki macierzynstwa o ktorych nie pisza w ksiazkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz