niedziela, 29 stycznia 2017

Stary Nowy Rok.

W Nowy Rok wkroczylismy dziarskim krokiem, maszerujac przez ten las w piekny zimowy dzien.
Oczywiscnie nie po polnocy, ale mielismy wspanialy Noworoczny spacer i bardzo lubie te zdjecie.


Nowy Rok sie juz zestarzal mam takie wrazenie. Spowszednial, moze bedzie lepszym wyrazeniem. i juz mamy koniec stycznia. Praca, szkola, rutyna i obowiazki. I wcielanie w zycie noworcznych postanowien. Co prawda zalozenia typu “schudnac”, “silownia” ect mam juz za soba ( co nie jst rownoznacze ze nie powinnam!) to tym razem glownie chodzi o NAUKE. Wisi nademna egzamin i juz prawie mi spada na glowe. Egzamin z tak zwanego: wszystkiego. Jeden z wymogow rezydentury. Musze podejsc do konca czerwca….A wiec podle noworocznego postranowienia co dzienie sie ucze. Tzn nie ucze sie - bo nie mge sie uczyc, jaj jestem na dyzuze, jak rowniez dzien po dyzuze, bo jestem wykonczona...Tak wiec znajduje godzinek, moze poltorej dziennie tu i tam i w wiekszosci czasu zasypiam na tastaturze komputera. Bez komentarza. Trzeba myslec pozytywnie! Zaliczyc i zapomniec. Az do nastepnego, bo tak to juz jest…zawsze cos czeba zaliczyc, odnowic, podszkloic ect.
Tesknie za swiezym powietrzem....Dzis udalo mi sie wyciagnac Victora na wedrowke po gorkach i lamanie lodu na strumyczkach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz