wtorek, 4 lutego 2014

Gdzie moja paczka?



T odlecial dzis na konferencje do Santa Fe. Jestsmy sami z Victorem. Wczoraj wieczorem T odbyl meska rozmowe z Victorciem i prosil go, zeby pomagal mamie podczas jego nieobecnosci, bo teraz to on jest "mężczyzna w domu”. Victorcio wymaszerowal z pokoju zainspirowany i stwierdzil: “Mamo, nie martw sie, bedzie dobrze”. Nie to zebym sie jakos specjalnie martwila, ale…takie zapewnienie ze strony czterolatka jest bardzo budujace. Dzis rano, moj maly mężczyzna, na wpół rozbudzony woła mnie i mowi: “Mamo, czy moge byc spowrotem dzieckiem?”. No i musze sobie radzic sama. Slodziak moj kochny.


Paczki jak nie ma, tak nie ma. Doszłam do wniosku,

ze celnicy dobrali sie do ksiazkek i dopóki ich nie przeczytaja to paczki dalej nie popchna. Albo bawia sie zabawka dla Victorka. W tajemnicy: wiem, ze Babcia i Dziadza wyslali mu “Walki Talki”. Mija juz 16 dni od wyslania.  Z drugiej strony wiem, ze jestem na granicznej “czarnej liscie”. Za kabanosy :), ktore to kiedys Mama usilowala przeslac. Oczywiscie mi o tych kabanosach nic nie bylo wiadomo, bo na pewno probowalaby ja odwiesc od tego pomyslu.  Wtedy ta paczka tez tak szla i szla tygodniami. Doszla calkowicie rozerwana, opakwana w folie. Pomyslam sobie wtedy, ze mili ci celnicy, ze poswiecili czas i zafoliowali. Jakies tam kartki w srodku byly, ale sie nimi nie spacjalnie zainteresowalm. Dopadlam ksiazki, gazety, slodycze, Victor zabawke…Dopiero po jakims czasie Mama sie zapytala czy Victorcowi smakowaly kabanosy… i sie wydalo! Kabansy przechwycono i zarekwirowano! Przekopalam kosz z makulatura,  znalzlam te “kartki” z paczki i dopczytalam sie, ze na lotnisku w Nowy Jorku "usunieto 0.480 dkg “miesa”. Myslam ze padne ze smiechu. “Usunieto mieso” – no tak bron biologiczna! I to cale 0.480 dkg – a wiec,
ktos oszukal Mame w sklepie, bo nie sadze ze poszla in poprosila 0.480 miesiwa. Albo to tatus chapnal 0.020 dkg przy pakowaniu, albo "mieso" skurczylo sie w samolocie relacji Warszawa-Boston z przystankiem kontrolnym w NY. Albo celnik eksperymentalnie nadgryzl “mieso”, zeby sie upewnic ze to “mieso”. 
każdym razie od tamtej pory przesylki z Polski sa regularnie kontrolowane i ida bardzo, bardzo wolno. Pozostaje mi zachowc spokoj i czakac. “Abwarten, tea trinken” – mowilo sie w Niemczech.


Świszcz prawde przepowiedzial. Wczoraj snieg padal caly dzien. Dzis przerwa, na jutro zapowiedziano “katastrofa sniezna”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz