czwartek, 1 maja 2014

Jeszcze o kwietniu.

Troche jeszcze o kwietniu. Co prawda dzis juz 1 maja, ale mam troche zaleglosci, jako ze bylam odcieta od swiata z powodow czysto technicznych. Tzn.moj laptop po prostu nie chcial sie wlaczyc. Co prawda mamy i drugi laptop, i komputer, ale to nie to samo.  Zupelnie nie moge “znalezc natchnienia” na nie -moich laptopach ( laptop moją muzą?).  Nekalam wiec meza mojego,  az w koncu sie zlitowal i naprawil, i odwirowal, i oczyscil. Tak skutecznie,  ze mam komputer caly “prawie” nowy bo wszystkie moje dokumenty, informacje, teksty i zdjecia zaginely bezpowrotnie podczas tego procesu. Ale….jako, ze jest wiosna, sloneczko wlasnie wychodzi po deszczu, kwiaty i drzewa kwitna, na meza zloscic sie nie bede. Jak by nie bylo chcial dobrze. I naprawil. Tylko, ze….


Kwiecień, plecień, bo przeplata. trochę zimy, trochę lata
Tuz przed Wielkanoca, kiedy kazdy juz sie przyjemnie po zimie rozgrzal i przeciagnal, spadl snieg i polezal sobie przez dwa krotkie, choc coraz dluzsze juz dni. Tak chyba, zeby nas nauczyc pokory i uswiadomic, ze tak wlasciwie, to na nic wplywu nie mamy.  Za to Wielkanoc byla Bosko ciepla i sloneczna. "Kwiecień, plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata". Zeszly tydzien zimno-deszczowy, dzis  sie rozjasnilo i czuje, ze moge rozpiac kurtke. Tak wiec pogodowo kwiecien byl strasznie zakrecony. Zyciowo, tez troche zamieszania. Duzo duzych i malych planow, pomyslow, spotkan z ktorych cos wychodzilo, lub nic. Cicho, sza…teraz trzymajmy kciuki.  Niby wciaz w biegu, chociaz przystaje zaby dotknac kwitnace drzewa. Troche tez “na skrzydlach”, bo wiosna, bo moze sie uda, bo moze w koncu sie cos zmieni. Piore i chowam do szafy zimowe kurtki, rozgladam sie za ladnymi  wiosennymi butami, chodzimy na coraz dluzsze spacery, Victor nie rozstaje sie z hulajnaga, z T podkopuja pilke, wakacje zaplanowane...

„Kiedyś wiosna otworzy na ścieżaj pestki serc rozłupane na pół” (Bruno Jasieński)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz