Przeprowadzilismy sie. Znowu.Wciaz cos sie zmienia. Teoretycznie
wiem, ze zmiany to dobra sprawa, ale jestem stworzeniem obyczajow, rytualow,
tradycji i utartych sciezek. A wiec kazdej zmianie towarzyszy lek. W zeszlym
roku przeprowadzilismy sie z Bostonu do Pittsfield, z mysla, ze zostniemy tu 4
lata, bo na tyle mam kontrakt w szpitalu. Ale zdarzyl nam sie dom. Tak, dokladnie
tak. On sie nam zdarzyl. W przeddzien
Wilkanocy, znajoma zabrala nas do kawiarenki do miasteczka obok, Lenox. Powiedziala,
ze wspniala kawa, i ciacha prawdziwie francuskie. Delektowalysmy sie tymi pysznosciami,
a ze takie dobre, to jeszcze wrocilam sie i poprosilam o porcje na wynos. Jak
mily chlopak pakowa ciasteczka, to
zapytalam sie czy nie slyszal o dom do wynajecie. Co mine naszlo wtedy,
nie wiem. Nie szukalismy domu, mielismy juz wynajedt dom na cztery lata.. Nie .
Nie slyszal, ale dal nam wizytowke, ktora ktos zostawil. T zadzwonil pare dni
pozniej, porozmawial nawet nie wiem z kim i zapomnielismy o tym. Pare miesiecy pozniej
ktos zadzwonil. Trent stwierdzil nawet, ze nie warto, zebym sie zwalniala z
pracy, on podjedzie i zobaczy ten dom. Pojechal, potem ja pojechalam, weszlam i
wiedzialam, ze jestem w domu…..w przeciagu 2 tygodni wyslalismy mnostwo mail, odbylo
sie mnostwo spotkan i zostalismy mieszkancami Aleji Zachdzacego Slonca. Domek na malym wzgorzu, ogrod z lawenda,
taras, i sosny! Az do samego nieba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz