niedziela, 6 listopada 2016

Aleja Zachodzacego Slonca.

Przeprowadzilismy sie. Znowu.Wciaz cos sie zmienia. Teoretycznie wiem, ze zmiany to dobra sprawa, ale jestem stworzeniem obyczajow, rytualow, tradycji i utartych sciezek. A wiec kazdej zmianie towarzyszy lek. W zeszlym roku przeprowadzilismy sie z Bostonu do Pittsfield, z mysla, ze zostniemy tu 4 lata, bo na tyle mam kontrakt w szpitalu. Ale zdarzyl nam sie dom. Tak, dokladnie tak. On sie nam zdarzyl.  W przeddzien Wilkanocy, znajoma zabrala nas do kawiarenki do miasteczka obok, Lenox. Powiedziala, ze wspniala kawa, i ciacha prawdziwie francuskie. Delektowalysmy sie tymi pysznosciami, a ze takie dobre, to jeszcze wrocilam sie i poprosilam o porcje na wynos. Jak mily chlopak pakowa ciasteczka, to  zapytalam sie czy nie slyszal o dom do wynajecie. Co mine naszlo wtedy, nie wiem. Nie szukalismy domu, mielismy juz wynajedt dom na cztery lata.. Nie . Nie slyszal, ale dal nam wizytowke, ktora ktos zostawil. T zadzwonil pare dni pozniej, porozmawial nawet nie wiem z kim i zapomnielismy o tym. Pare miesiecy pozniej ktos zadzwonil. Trent stwierdzil nawet, ze nie warto, zebym sie zwalniala z pracy, on podjedzie i zobaczy ten dom. Pojechal, potem ja pojechalam, weszlam i wiedzialam, ze jestem w domu…..w przeciagu 2 tygodni wyslalismy mnostwo mail, odbylo sie mnostwo spotkan i zostalismy mieszkancami Aleji Zachdzacego Slonca.  Domek na malym wzgorzu, ogrod z lawenda, taras, i sosny!  Az do samego nieba.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz