niedziela, 20 listopada 2016

Jesien i to jaka.

Jesien pozostaje wspomnieniem. Jade do pracy i nadziwic sie nie moge przyroda. Tak niby mala rzecz a cieszy. Wycisza. Rachmaninow  w radiu koi dusze. I nerwy. Jako ze mam tendencje do dramatyzowania, stresowania sie, pracowania ”na oslep i na maksa”, postanowilam ostatnio zaczac moje 15 godzinne dyzury od “skretu w bok”. Zamiast prosto do pracy, skret do zacisznej kafejki na 10-15 minut na kawe i jakas slodka pysznosc, Przyznam ze nie za zdrowo, ale….wspaniele oddzialywuje ne dusze.  Mily widok z okna, komorka zostaje w samochodzie, jak i moj pajger.  Potem moge przystapic do akcji.  15 godzin mija jak z bicza trzasnac, a potem zaczyna sie najgorsze. Przychodze do domu po polnocy, moj T najczesciej czeka na mnie. Wycalowuje spiace dziecko i probuje zasnac. I nijak! Za 5 godzin musze znowu wstac, a tu przed oczami przewija sie kolorowy film, przypadek po przypadku, deja vu i chcac nie chcac przerabiam to po raz kolejny. Tylko ze teraz mam czas na watpliwosci.  

Najlepsze lekarstwo – RODZINA. Wracam do domu po pracy i od drzwi jestem wciagnieta  do innego swiata. Zasypana pytaniami, projectami, planami, zadaniem domowym, wypadnietym zebem, jest smiech i placz, male i wielkie dramaty. Siadamy do kolacj, a odkad T jest w domu, to on gotuje (osobny temat),  jest  (nie zawsze) spoknie, jest swojsko, domowo. Tradycjny dramat Victor nie chce jesc, a chce obejrzec  telewizje, kto dzis posprzata po kolacji ect. Jak ja ich kochm! Nie zamienilabym na NIC!  Zadne “sex and the city”,  “czas dla siebie”, “shoping” ect. Negocjuje miedzy mezam a synem, bo kloca sie zapadle, jak na ojca i syna przystalo, udaje zainteresowanie na Star Wars, (zasypiam po 15 minutach),  zmywam, ok….nie sprzatam, probuje sie uczyc do egzaminu, cos madrego przeczytac do pracy, cos przyjemnego przeczytac dla siebie, padam ze zmeczenia i wiem ze zyje. Chwila dla siebie to wlasnie moje droga do pracy.  A najpiekniejszy moment dnia, to powrot do dom. Pojezdzam cichutko i wypatruje moich w oknie. Są!











Pare fotek ze spacerow po okolicy.


1 komentarz: