niedziela, 18 grudnia 2016

Ze szpitala do szpitala.


Plany spelzly na niczym. Wrocilam z dyzuru i praktycznie pojechalam spowrotem do szpitala, tym razem w roli pacjenta. Tzn  pacjentem byl moj Misiasty, ale to bez znaczenia, bo jego bol to i moj. Byla to nasza druga wizyta na pogotowiu w przeciagu 4 tygodni, a czwarta konsultacja z lekarzem. Dokladnie przed miasiacem, w przeddzien urodzin, Victor dostal goraczke. Myslelismy, ze to z podniecenia urodzinami, ktorymi sami tez stresowalismy sie. Wyprawialismy je po raz pierwszy w nowym miejscu zamieszkania, z nowa klasa i balismy sie czy dzieci przyjda i jak to wogle wypadnie. Wypadlo super, ale nie o tym. Na dzien przed urodzinami milelismy pierwsza goraczke, i ja dla pewnosci skonsultowalam sie z lekarzem, czy nie ma nic zakaznego, zeby nikogo nie pozarazac. Powiedziano nam ze wszystko w porzadki, a goraczak jak to u dzieci, minie. Faktycznie minela nastepnego dnia, urodziny sie odbyly. Po czym wrocila i trzymala Vctorka przez 8 dni pomimo podawanych lekarstw. Doszlo do zapalenia pluc i musielismy przejsc 2 serie antybiotykow. 2 tygonie spokoju…prawie spokoju, bo oczywiscie katar, kaszel typowy dla sezonu pazdziernik-kwiecien. Wiekszosc dzieci jest “pociagajaca”. Od piatku Victor skarzyl sie na ucho, ale nie mial goraczki. Nauczona doswiadczeniem dwalam srodki przeciwbolowe. Wczoraj na dyzuze, ale po powrocie z pracy z gory wiedzialm, ze dobrze nie jest. Victror poplakiwal, nie mogl spac, bol byl prawie przez czaly czas. Pojechalismy zaraz na pogotowie gdzie zdjagnozowano pekniecie blony bebenkowej. Podczas wizyty Victor dostal pecherzyki na skorze, na przegubach obu dloni i to sie praktycznie powiekszalo na naszych oczach…Po polsku to sie chyba nazywa pokrzywka, obrzek skory…w kazdym razie ja plakalam z nim. Srodki przeciwalergiczne, kolejne antybiotyki…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz