![]() |
Zdjecie zrobione na podczas tradycyjnego Noworocznego spaceru. |
Bardzo, bardzo dziwny byl ten dzien. Zaraz z rana, jedna z
sekretarek zdziwila sie na moj widok. Jak to ja przyszlam do pracy, ona owolala
wszystykim moich pacjentow na dzis!. Jak to odwolala?! Bo napisalam w mailu, ze
mnie dzis nie bedzie…
Obejrzlysmy wspolnie tego mail, no i oczywicie nic takieg
nie bylo napisane. Wrecz przeciwnie, ze wracam do pracy 2 stycznia. Nie mniej
jednak wewnetrzna dzika radosc…cale 9 godzin dla mnie!!! Ilez to ja moge
zrobic! Oczywicie nic takiego sie nie
wydarzylo, bo nagle skas sie zaczeli pojawiac (i znikac) pacjeci, ktorzy byli
widoczni na moim kalendarzu, ale nie widoczni na kalendarzu sekretarki….i
zobilo sie straszne zamieszanie, bo nie raz bylo i dwoch pacjetow na jeden
termi. Jako ze rozpoczelam ten dzien w blogim przeswiadczenieu, ze mam mnostwo czasu,
jakos wszystko minelo gladko i …bez pospiechu, tak…bez pospiechu. Jak wiele
znaczy pozytywne nastawienie i myslenie.
Strasznie jestesmy wybici po tej swiatecznej przerwie.
Luksus zycia bez pospiechu, zegarka, a przedewszystkim budzika dal sie nam
troszke we znaki dzis rano. Przyznaje ze bylam tego zupelnie swiadoma czytajac
wczoraj ksioazke do prawie pierwszej w nocy. Tak chcialm przedluzyc sobie ten
ostatni swiateczno-wakacyjny dzien. O rześkośći, dzis rano nie bylo mowy. Na
dodatek samochodl padl wykonczony mrozem i dojaz do pracy sie skompliklowal. Wczoraj
w nocy sms-owal do wszystkich i mialam byc podwieziona prze kogos, kogo malo
znam. I zostalam! Mila kolazanka, nowa u nas na psychiatrii. Do tego mieszka w
poblizu i ma 2 psy. Wiec moze sie jakas znajomosc nawiaze. Victor pomaszerowal
dzis do szkoly w koszulce “Nie akcepuje zadan domowych”, a T sie rozlozyl
chory. No i zycie sie toczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz