wtorek, 2 stycznia 2018

Dziwny dzien.

Zdjecie zrobione na podczas tradycyjnego Noworocznego spaceru.

Bardzo, bardzo dziwny byl ten dzien. Zaraz z rana, jedna z sekretarek zdziwila sie na moj widok. Jak to ja przyszlam do pracy, ona owolala wszystykim moich pacjentow na dzis!. Jak to odwolala?! Bo napisalam w mailu, ze mnie dzis nie bedzie…
Obejrzlysmy wspolnie tego mail, no i oczywicie nic takieg nie bylo napisane. Wrecz przeciwnie, ze wracam do pracy 2 stycznia. Nie mniej jednak wewnetrzna dzika radosc…cale 9 godzin dla mnie!!! Ilez to ja moge zrobic! Oczywicie  nic takiego sie nie wydarzylo, bo nagle skas sie zaczeli pojawiac (i znikac) pacjeci, ktorzy byli widoczni na moim kalendarzu, ale nie widoczni na kalendarzu sekretarki….i zobilo sie straszne zamieszanie, bo nie raz bylo i dwoch pacjetow na jeden termi. Jako ze rozpoczelam ten dzien w blogim przeswiadczenieu, ze mam mnostwo czasu, jakos wszystko minelo gladko i …bez pospiechu, tak…bez pospiechu. Jak wiele znaczy pozytywne nastawienie i myslenie.

Strasznie jestesmy wybici po tej swiatecznej przerwie. Luksus zycia bez pospiechu, zegarka, a przedewszystkim budzika dal sie nam troszke we znaki dzis rano. Przyznaje ze bylam tego zupelnie swiadoma czytajac wczoraj ksioazke do prawie pierwszej w nocy. Tak chcialm przedluzyc sobie ten ostatni swiateczno-wakacyjny dzien. O rześkośći, dzis rano nie bylo mowy. Na dodatek samochodl padl wykonczony mrozem i dojaz do pracy sie skompliklowal. Wczoraj w nocy sms-owal do wszystkich i mialam byc podwieziona prze kogos, kogo malo znam. I zostalam! Mila kolazanka, nowa u nas na psychiatrii. Do tego mieszka w poblizu i ma 2 psy. Wiec moze sie jakas znajomosc nawiaze. Victor pomaszerowal dzis do szkoly w koszulce “Nie akcepuje zadan domowych”, a T sie rozlozyl chory. No i zycie sie toczy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz