Czy widzieliscie kiedys platki sniegu padajace w sloncu?
Sa srebrne, migoczace i jakies takie…szczesliwe. Nie padaja sobie od tak po
prostu na zieme, lecz wiruja z gracja zanim z wdziekiem uloza sie delikatna
warstwa upiekszajac swiat. Tak wlasnie wczoraj przy pieknym akompaniamencie
porannej ciszy rozpoczal sie zimowy balet i trwal przez wekszosc dnia. Jako ze
baletnice byly drobne i wiotkie, pomimo dlugiego spektaklu, tylko cieniutki
kozuszek sniezny opatulil swiat. Dzis Victor zabral mnie na spacer. Znal jakas
trase, ktora ja nie znalm i dunmie doprowadzil mnie do miesca z ktorego
rozciagal sie piekny widok na gory i jezioro. A potem byla slizgawak :)
Duzo mysle o Babciach, Prababciach…jak malo o nich wiem! To pewnie przez to co sie wokol mnie dzieje. Dzis z Tatusiem
rozmawialismy dosc dlugo probujac przypomnies sobie pare faktow z przeszlosci,
z opowiesci Babci. Prababcia Marianna z domu Przedborska byla zamezna 2 razy. Choc
chrzczona w Kosciele Katolickim przeszla na prawoslawna religje po mezu. A
miala ich dwoch. Pierwszy zmarl bardzo wczesnie podczas panujacej wowczas epidemii
tyfusu. Jej drugi maz, moj Pradziadek Leon Szyszkin byl ulanem w Naddunskiej
Gwardji. Zanim przeprowadzili sie do Laz w 1905 roku, mieszkali a przynajmniej
moja Prababcia Marianna w Rawie Mazowieckiej. Mieli szescioro dzieci, moja
Babcia Nadzieja byla najmlodsza…
“Spieszmy sie kochac ludzi tak szybko odchodza…” Tak
wlasnie….odchodza…a to jeszcze inna sprawa…
tyle czułości w Twoich słowach...
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuje za mile slowa.
OdpowiedzUsuń