wtorek, 6 lutego 2018

Orbitek :)


T zafundowl mi na gwiazdke …ooooo …jak brakuje mi  polskiego slow to wrzucam na  google, a tu prosze, takie tlumaczenie…orbitrek! Orbitek, padne chyba. Na szczescie byla i druga wersja… trenażer eliptyczny. O juz sie dawno tak szeroko nie usmiechalam do google :)
Tak wiec, T sprezentowal mi trenażer eliptyczny, ktory po dlugich wojazach i zwlokach dojechal i zostal dumnie rozstawiony w piwnicy, ktora to na to kata wkoncu uporzadkowalismy. Nawet nowy dywan polozylismy. Maz mi komputer podlaczyl, w ramach umilenia czasu. Nic juz nie musze robic, tylko na to wejsc….Oczywiscie najpierw orbitek stal nie pod tym katem co trzeba. Potem nie mogalam znalesc adldasow, tych bialych, bo te seledynowe to na inna okazje. Potem dzwiecznos komputera nie taka. Ppotem nie moglam znalezc dobrego flimu, ktory by mnie na tyle zainteresowa, zeby sie oplacalo przy nim cwiczyc. Ja strasznie nie-telewizyjna jestem…tzn dokumentarze lubie, ale jak tu przy dokumentarzu cwiczyc. Nijak!. A co do filmow to strasznie jestem kaprysna. W koncy przy 3 podejsciu, sie udalo. I film spasil, I sie przyjemnie w miare (podkreslam w miare!) przyjemnie pomachalo rekami i nogami. Musze tez dodac, ze moj maly zaraz wskoczyl (nawet, jak jeszcze orbitek stal nie pod tym wlasciwym katem) z ipotem w uszach i machnal 35 minut. Ja peklam po 3 minutach….Jestem wiec w trakcie przeprogramowywania swojego podejscia do cwiczenia, a scisle mowiac, w planie mam “zachwyt nad spotem” i poczucie ze “nie moge sie juz doczekac na moje sportowanie sie”. Sila pozytywnego myslenia ruszyla. Programuje sie! Zdecydownie za to musze odprogramowac wizje “orbitka”, bo widze siebie jako chomika biegajacego w kolowrotku.



1 komentarz:

  1. Z trenażera więcej trudności niż pożytku, zrobiło się ciepło także czas na "jogging polny" :D

    OdpowiedzUsuń