wtorek, 13 lutego 2018

Po-styczniowa refleksja.

Migawka ze spaceru. Moje chwile relaksu.

Styczen byl ciezki. Bardzo ciezki i inntensywny. Snila mi sie Babacia. Dwa odejszia, dwa pozegnania na odleglosc. Wiadomosc o Misiu zastala mnie w pracy, w srodku dnia z dyzurem w perespektywie i na 5 minut przed moja co tyodniowa superwizja z moim przelozonym. Zanim zdazylam wejsc do jego gabinetu kolezanka poinformowala mnie mimochodem, ze moja pacjentka probowal popelnic samobojstko i jest “na dole” (czyt. u nas na pogotowiu). W wyniku czego, jak dobrnelam do gabinetu i opadlam na fotel mogla tylko plakac. Ba szlochac rozpaczliwie. Moj psychiatryczny szef, jest rowniez nauczycielem yogi i wszystkie mozliwe techniki relaksujace plus mindfullnes sa nam znane i przez nas propagowane, ale w tym momecie nie pomagalo nic. Lzy musialy poplynac, a otworzona puszka padory wypluwala nieprzerobione mometry i zale zepchniete do podswiadomosci. Gdzies w tym wszystkim, w konteksie mi juz malo oczywistym, wspomnialm o Babci Nadzi, ktora powtarzala zawsze, ze po smierci bedzie sie nami opiekowac i bedzie przychodzic do nas we snie, zeby nas ostrzec. Przez dlugi czas po smierci Babci niechetnie nocowalam u nich w domu, co bylo dosc skomplikowane, bo Dziadek zyl i przezyl Babcie o cale 10 lat! Do dzis, czuje sie tam jakos nieswojo, i coz…wole raczej tam niespac. Co nie jest zbyt logiczne, bo sen to sen, i zdazyc sie moze wszedzie. Ale nie mozna wymagac logiki od podswiadomosci. Jak wiec tak szlochalam, wyciagajac po koleji odejscie pani Krysi, odejscie Misia, napiecia malzenskie, matczyne poczucie kleski (bo nauczycielka mailowala ze Victor plakal w szkole z niewyjasnionych pwodow), moja pacjetka na pogotowiu (ktora widzialm 2 dni temu i uwarzalam ze nie ma zadnego zagrozenia), ciagle poczucie bycia w zawieszeniu i w pogoni “za czyms”… w tej calej zewnosci I  nostalgi pojawiala sie nagle Babcia! Babcia, ktora po smierci ma do nas zagladac i to jak sie tego obawiam. Na to moj przelozony, ze w takim razie cieszmy sie na przyjscie Babci i wyczekujmy Jej przyjscia w radosnym i pozytywnym nastawienu. No i Babcia przyszla tej samej nocy… Przedziwny sen. Z babacia i z pania Krysia...
Opisze za chwile, w osobnym wpisie.

1 komentarz: