wtorek, 21 stycznia 2014

Głupio wyszło


Głupio wyszło. Musze sie przygotowac na takie sytuacje.  Miedzy Calin i mna i tak jest juz male napiecie spowodowane faktem, ze nie zaprosilam ja- tudziez Jacka na urodziny Victora. I to juz drugi raz z koleji! T wyraznie sobie nie zyczy zeby Jack sie bawil z Victorem. Omijac na ulicy ich nie bedziemy, ani nie bedze opuszczac placu zabaw jak ich tam spotkamy, ale prywatnie zażyłość mamy nie podtrzymywac. Coz, mysle, ze nie jestem jedyna, ktora tak mysli. Jo tez nie za bardzo jest za tym zeby dziewczynki sie z nim bawily, ale u nich to trudniej zaaranzowac, bo sa sasiadami. Ostani raz jak Jack bawil sie z dziewczynkami, to probowal Mia wcisnac oczy do czaski. Ostatni raz jak ja spotkalam Jacka z Calin na placu zabaw, Jack wsadzil obcemu chlopczykowi wiaderko na glowe i probowal podtopic w fontanie. W tym czasie Calin nadal rozmawial ze mna, obserwujac cale ta sytuacje i tylko stwierdzila: "Jack jest taki ruchliwy, zawsze o krok do przodu"!!!!! Ojciec tamtego chlopca, zabral okropnie szlochajace dziecko i zszedl z placu zabaw.  
Mam niejasne przeczucie, ze Jo namieszal troche w sytuacji i szepnal slowko do Cathline, co my (T i ja) sadzimy o Jacku, ktore zawierzylam Lenie. Coz, stalo sie. Nie bede nadstawiac glowy Victora. Poza tym gybym zaprosila ich, to wiem ze niektorzy z gosci by nie przyszli. Jack w wieku 4 lat ma juz swoja reputacje. Calin sie bardzo o to rozchodzi i wcale sie nie dziwie. Tez by mi serce peklo, gdyby ktos omijal moje dziecko. Z durgiej strony serce mi sie rozpadlo na million kawalkow, jak na urodzinach blizniaczek Jack kopnal krzeslo na ktorym tanczyl Victor, i to tak, ze ten wywinal koziolka i upadl na glowe. Nawet nie o ten fizyczny bol mi chodzilo, ale o to rozczarowanie Victora, ze jak mogl jego przyjaciel-Jack cos takiego zrobic. W tym bezbronnym i naiwnym swiecie wtedy 3 letniego w Victor, to byl dramat nie do pojecia. Wiec ostanimi czasy wole Calin nie spotykac po drodze.  A jak spotkam… padaja prowokujace zadnia, typu: "o slyszalam, ze Victor mial urodziny" ect. A Jack pyta mi sie wprost: "dlaczego mnie nigdy nie zapraszasz do siebie do domu". Po paru takich sytacjach, obiecalam sobie, ze nastepnym razem szczerze im na to pytanie odpowiem.


Dzis, spotkalysmy sie w biblotece. Mysle, ze do ostaniej chwili kazda z nas sie zastanawial czy “sie zauwazyc” nawzajem, czy raczej przemknac obok. Victor ten problem rozwiazl. Po odpytaniu dlaczego Jacka nie ma razem z nia ( byl w przedszkolu), zaczal przesluchanie: “czemu Jack nie ma taty?”,  “gdzie jest jego tata”,  “nigdy go  nie widzialem”, “a dlaczego mieszka w Nowym Jorku”, “a kiedy przyjedzie” ect….Wszyscy wokolo znamy prawde i w pewnym sensie podziwiamy Calin za odwage pojscia do banku ze sperma. Nie wiem natomiast jaka wersje wydarzen zna Jack, ale jestem pewna, ze nie ta prawdziwa, bo to jednak nie jest fakt dla 4 latka. Ale skad nagle to dochodzenie ze stronu Victora, nie mam pojecia. Nigdy, nigdy nie rozmawialam z nim na ten temat! Nigdy sie mnie nie zapytal o tate Jacka. Nigdy nie stwierdzil, ze Jack nie ma taty, ani wogole cos w tym stylu….glupio wyszlo. Oj ten moj Victorzasty. 


                 * Zdjecie z okna bibloteki, po rozmowie z Caline. Widok na Harvard Square.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz