środa, 29 stycznia 2014

Problemy i problemiki.



*Aniolek, przycupnął pod ścianą
restauaracji miedzy wieżowcami.

Najchetniej usiadlabym i plakala, bo…


Po pierwsze i najwieksze: za 47 dni wyniki i jestem przerazona. Bo co jak nie?


Po drugie: bo Mamus miala miec dzis operacje reki, ale operacje przesunieto, a ja zostawiono w szpitalu na czas nieokreslony i sie o nia martwie.


Po trzecie: bo jest mi zimno, strasznie i okropnie zimno. Ta niby dmuchawa podlogowa to nic oprocz kurzu nie daje. Wstretna bezsniezna, ale mrozna pogoda za oknami. Nie cierpie takiej zimy. Przy takich temperarurach powinien byc snieg! To bym szczękała zebami z usmiechem.


Po czwarte: bo Victor tak szybko rosnie. W koncu zlozylismy podanie do przedszkola  (zacznie od wrzesnia). Wraz z pokwitowaniem dostal torbe z ksiazeczkami i podkoszulka “I am going to kindergarden”. Ta koszulk jest mu dokladnie do kolan. Nie sadze, ze bedzie w stanie zalozyc ja przez nastepne 3-4 lata. Znowu uzmyslowilam sobie jaki on jest drobniutki i malutki na swoj wiek. Jak sie nie martwic!


Po piate: bo jestem wstretna matka, bo krzycze na to moje biedna dziecko non-stop. Wczoraj, Vikcius mi powiedzial: “Mamija, ja chce zebys ty byla szczesliwa ze mnie caly czas”. Zlamal mi tym serce, moj slodziak. I udowodnil zawodnosc mcierzynska.


Po szoste: bo mi ciala przybywa. Wciaz i wszedzie! Grubo i tlusto. Nie mam sily juz nawet myslec o odchudzniu. A jestem w oczekiwaniu na ksiazkowo-slodyczowa paczke z polski. A ze mam slaby charakter, to sie zaraz do tych slodyczy dobiore.


Po siodme: Bo ta wlasnie ksiazkowo-slodyczowa paczka wciaz nie przyszla, a mija juz 9 dni od wyslania.


Po osme: bo T wyjezdza na tydzien na konferencje i bede sama; a jest mi smuto i zle, wiec sama nie chce byc.


Po dziewiate: bo w domu jest straszny balagan, a ja sie nie moge zabrac za sprzatanie. Z wielu powodow. Mniej lub bardziej kontretnych. Waznych. Albo mniej waznych. BO MI SIE NIE CHCE! Tak po prostu! Mam tez kupe prania, ale pralka sie popsula. Wiec mam czyste sumienie. W popsutej pralce prac nie mozna-niebezpieczne! 


Po dziesiate: bo nauczycielka Victora mnie unika. Tzn. chyba. Victor ma trzy nauczycielki w przedszkolu: Leticie, Amande i Ali-o ktorej sie Victor wyraza - “ta duza dziewczyna”. Nigdy, zadne z nas w domu nie urzylo w stosunku do Ali tego sformulowania. Nawet jak T i ja rozmawiamy miedzy soba.  Za kazdym razem, jak Victor opowiadajac wyrazi sie o Ali “duza dziewczyna”, to sie mimochodem zapytam, “Ali?”, przytaknie i ciagnie dalej opowiesc. Wolalam sie jednak Ali nie pytac wprost jak on sie do niej zwraca. Za to ona przed paroma dniami ni z tego ni z owego wspomniala mi, ze chodzi do dietetyka! Wic musial Victorzasty cos palnac.


Po jedynaste: bo mam dylemat: czy uczyc sie do egzaminu czy dokonczyc kryminal.

Po dwunaste: bo mam tyle - wyzej wymienionych powodow do zmartwien, plus to zimno – mozg mi przemarzl doszczetnie, ze nie moge normalnie funkcjonowac i zrobic cos pozytecznego...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz