wtorek, 28 stycznia 2014

Książki, moja miłość.


(...) A jeśli dom będę miał,
To będzie bukowy koniecznie,
Pachnący i słoneczny.
Wieczorem usiądę - wiatr gra,
A zegar na ścianie gwarzy.
Dobrze się idzie panie zegarze,

Tik tak, tik tak, tik tak. (...)
                                                (Wolna Grupa Bukowina)




A jeśli dom będę miała, to będzie pelen ksiazek. Koniecznie. Istota domu - ksiazki. Jestes tym, co czytasz. Moze nie tak do konca. Ale dom bez ksiazkek, to dom bez duszy. Dla mnie, wychowanej wśród ksiazek, na ksiazkach, o ksiazkach, z ksiazkami. U Rodzicow w domu mamy pokoj o ktorym mowimy - biblioteka. Pelen ksiazek. Z fotelem, glebokim, zarwanym. Idealnym, zeby sie w niego zapasc z ksiazka. Wszystkie te ksiazki pamietam z dziecinstwa. Encyklopedia 13-sto tomowa. Czy ktos jeszcze pamieta? Granatowa, z bordowo-zlotymi nadrukami. Wykorzystana do bolu.  Albumy z malarstwem, architektura. Tak sie spedzalo czas w dziecinstwie. Koszmarne zdjecia dzieci z rozszczepionym podniebieniem w Malej Encyklopedji Zdrowia - sredniej wielkosci, żółta, pękata książeczka. Biografie znanych ludzi. Usilowalam czytac, ale nigdy mi sie tak do konca nie udalo. I mnóstwo, mnóstwo innych. Nasze pokoje Puchatka i moj, tez pelne ksiazek. Cala klasyka: Orzeszkowa, Hemigway, Stendhal, Zeromski, Balzak, polskie nie-polskie, poezja, proza… Tatus kupowal wszystko. Z glowa, ze smakiem. Byle-jaka-ksiazkowa-chałtura nie miala u nas miejsca. Do dzis kupuje. Niektore odklada na polke, inne wysyla. Niech wyjrze za dzrzw czy poczta dzis byla. Oczekuje przesylki. Ksiazkowej oczywiscie. Choc wiem, ze i Prince Polo bedzie. 

W tej masie ksiazek, ktore Tatus kupowal/-uje byl wyjatek! Nie bylo kryminalow. Rodzicielstwo twierdzilo, ze czytanie kryminalow psuje styl. Styl pisania, mowienia, bycia…tego nie wiem. Pamietam tylko to sformułowanie: “psuje styl”. Nie moge powiedziec, ze mi ich brakowalo, bo skoro nie znalam, to nie wiedzialm do czego tesknic. A ze do bibloteki za czesto nie chodzilam, bo nasz zbior dorownywal naszej malomiejskiej biblotece, wiec mi raczej kryminaly nie wpadaly w reke. Az ciezko uwiezyc. Odkrylam je dopiero pod koniec studio.  Nadrabiam zaleglosci! 

 Uwialbiam wszelkiego rodzaju domy ksiazki, ksiegarnie, empiki, antykwariaty. Wymysl ksiegarni z kawiarnia w srodku jest godny nagrody nobla. Nie ma to jak wziasc do reki nowa ksiazke( majac juz kawe), okladka, opis ksiazki, info na temat autora. Potem przekartkowac, przeczytac pare zdan.  Ta chwila niepewnosci - podpasi mi ta kasiazka czy nie. I potega slodkiej decyzji-zabieram ja ze soba do domu, lub szukam dalej. Oczywiscie kupienie jednej ksiazki nie wyklucza ogladania/kupowania nastepnych.  Moge spedzac godziny w ksiegarni. Bibloteka, dobry wymysl, ale….Ksiazka - albo lubie, albo nie….A jak ja lubie, do oddac nie potrafie. MUSZE ja miec. Te wszystkiego rodzaju wymysly ibooki, kindle i te sprawy, to nie to. To mi nie zastapi ksiaki. To jak pluszak zamiast prawdziwego psa.  Albo nawet gorzej. Owszem, przyznaje, mam kindle-bo dostalam. DOSTALAM!!! Sam nigdy bym sobie nie kupila. Czy uzywam? Tak uzywam. Idealny wymysl jak nagle o bardzo dziwnej porze dnia lub nocy, w bardzo dziwnym miejscu, najdzie mnie zew czytania czegos konkretnego. Wtedy odpalam mojego kindla. Po czym nierzadko ide ta ksiazke kupic (prosze nie powtarzac tego mojemu mezowi).  Trudno mi zrozumiec domy bez książek. Ludzi bez książek. Życia bez książek.

A wiec jak ten dom bede miec, to bedzie ksiazkowy koniecznie. Jeden pokoj pelen ksiazek. Polki od gory do dolu pelne ksiazek! Fotel musie byc. I lampka, jedna z dobrym swiatlem do czytania, a druga taka milusinska, zeby bylo ksiazkowo-nastrojowo. Domowo-ksiazkowo. 

Wciaz nie ma przesylki. Jestem w niecierpliwym oczekiwaniu na “Pokolenia. Wiek deszczu, wiek slonca” Katarzyny Drogi i na “Second Hand” Fabickiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz